Witam!
Dzisiaj chciałabym zaprezentować peeling, który sprawdził się u mnie w stu procentach. Jest to połączenie dwóch produktów, które samodzielnie nie dają już takich efektów.
Pierwszym składnikiem jest peeling Kolastyny:
Producent poleca specyfik do cer normalnych i mieszanych.
Skład:
Zaraz po wodzie olejek, brawo! Panthenol, który łagodzi, nawilżająca gliceryna, kolagen, elastyna, proszek z pestek śliwy amerykańskiej, cynk, magnez, całkiem nieźle, ale mamy też kilka mniej przyjemnych składników. Grunt, że nie znajdziemy tutaj parabenów.
Cena niska, do 10zł w każdym Rossmannie.
Kosmetyk ma bardzo miłą konsystencję. Jak krem. Pachnie delikatnie, oliwkowo. Jednak problemem jest zasadnicza funkcja peelingu- ścieranie. Granulek jest bardzo mało, są niewielkie.
Nie ma czym działać. Buzia jest po użyciu promienna, ale nie oczyszczona. Skórki są nadal.
Dlatego postanowiłam dorzucić coś od siebie. Moja cera lubi szorowanie, więcej jej to zaserwowałam.
Zamówiłam peeling z pestek malin, wersję gruboziarnistą. Nie wyobrażam sobie używania tego proszku solo, więc za każdym razem mieszam.
Proszek ten kosztował ok 9zł/100g, była też wersja z drobnymi granulkami dla osób z naczyńkami.
Pachnie hmmm specyficznie, jak olejek z pestek malin, nie przypomina niczego innego.
Szoruje baaardzo mocno, nie każdy to lubi, ja jednak bardzo. Buźka po takim zabiegu jest idealnie wygładzona, a wszelkie zaskórniaki powoli ulegają degradacji. Zapewne to pudełko starczy mi na dłuuugo.
Serdecznie polecam. :)